
Test FTP
Witam szanowne grono czytelników.
Przed ostatnia niedziela, to okaz mojego braku pełnej poczytalności i dowód na to że, nie jestem poważny do końca. Może to wpływ tego wewnętrznego dziecka które odezwało się we mnie pierwszego czerwca. Przeszło od dnia dziecka minęło dopiero kila dni. No cóż zrobić, trzeba z tym żyć.
Sytuacja była taka, wstałem rano, jak na niedziele to za wcześnie, bo przed 7. W sumie nie do końca z własnej chęci, bo obudziła mnie najmłodsza w rodzie, w celu zabaw od samego rana. Nie czułem się wyspany i wypoczęty. Taka kolej rzeczy i nie ma co z tym dyskutować. Zjadłem śniadanie, wypiłem kawę. Nie wiem czy to od kofeiny czy od skoku cukru we krwi, narodził się w mojej głowie pomysł zrobienia testu FTP. Niestety jak jest pomysł to musi być realizacja, natychmiast. Tym bardziej że dotyczył jazdy rowerem.
FTP…
Część z Was, a może i większość wie czym jest FTP. Na czym polega sprawdzanie FTP, z czym się wiąże i po co się to robi. Co ciekawe, nigdy tego testu nie robiłem i nie znałem swojego poziomu FTP. Z resztą jak pewnie już wiecie, z mojego kolarskiego bloga cyferki w kolarstwie to nie jest to, co mnie interesuje. Nigdy też nie miałem miernika mocy, aby zrobić ten test. Teraz go mam w flux-ie i warto to wykorzystać, pomyślałem biorąc łyk kawy. A może? doszedłem już do takiego etapu w kolarstwie że chciałbym wiedzieć w którym miejscu zaawansowania jestem i czy te nogi które mnie noszą są mocne, czy tylko tak wyglądają, heheh. Raczej nie, ale może, kto to wie.
Oczywistym jest że, najlepszą formą sprawdzenia siebie są zawody. Jednak na zawodach porównujesz się do współzawodników, co mówi nie wiele o twoim poziomie wytrenowania. Zawsze można wystartować dwukrotnie na tej samej trasie i sprawdzić swój wynik w kolejnym sezonie i jeśli czas będzie lepszy, wiadomo będzie że jest progres. Tylko to ciągle nie da nam klarownej informacji na jakim jesteśmy poziome. Jednak teraz nie ma zawodów, więc problem z głowy. Jak się już przyznałem, przeprowadzenie testu FTP to był pomysł chwili, a nie zaplanowana akcja.
Cyferki
Wiem, że to szufladkowanie się za pomocą cyferek niektórzy uznają za zabieranie duszy kolarstwu. Ale czy na pewno? Na poziomie profesjonalnym kolarstwo to głownie cyfry, cyferki, wartości i pomiary. Zaczynając od kalorii, przez VO2max, FTP, wagi zawodnika i wiele innych.
FTP to jedna z podstawowych wartości w kolarstwie. Funkcjonalna moc progowa, bo tak trzeba rozwinąć ten skrót, ale co to do cholery znaczy? Według definicji jest to Moc wyrażona w Watach, jaką jesteś w stanie generować nieprzerwanie przez 60 minut.
Niedziela
Wróćmy do tej nieszczęsnej niedzieli kiedy to wpadłem na pomysł sprawdzenia siebie, bez przygotowania. To lubię. Zjadłem śniadanie, wypiłem kawę, i udałem się do garażu gdzie stoi moja szosa wpiętą w trenażer. W celu zrealizowania pomysłu sprzed kilku chwil. Nie czułem jakiejś nadludzkiej siły tego dnia, wiec była szansa że test będzie miarodajny. Nogi nie były przemęczone, bo ostatnio mam mało czasu na jazdę. Zawsze jest za mało.
Instrukcja obsługi
Test FTP możecie przeprowadzić na kilka rożnych sposobów, ja do tego użyłem trenażera w wersji smart i Zwifta. Na Zwift jest opcja kilku różnych testów. Oczywiscie wybrałem wersje skróconą bo po co się porządnie rozgrzać i zmęczyć jeszcze przed testem. Oczywiscie z perspektywy czasu zalecam wybrać wersje dłuższą. Zwift super sprawnie przeprowadził mnie przez rozgrzewkę, którą dopasował do mojej wyliczonej średniej mocy z dotychczasowych przejazdów.
Na początku powolne kręcenie ze średnio wysoką kadencją około 80 i niska mocą, następnie kilka kilkuminutowych interwałów. Pozwoliło to poczuć, że nogi są rozgrzane, a płuca przygotowane na 20 minutowy sprawdzian.
Założenie testu jest takie, aby pojechać go w trupa, czyli po 20 minutach w nogach i płucach nie powinno być już mocy do kontynuowania dalszej jazdy, w sumie nie powinno być już nic, oprócz mroczków prze oczami.
Więc, rozgrzałem się i Zwift dał znak sygnał że to już, START. W tym momencie rzuciłem się na te waty jak szalony, nie powtarzajcie tego błędu bo ja już po połowie testu walczyłem o przetrwanie. Test był również walką z moim żołądkiem, aby moje śniadanie zostało poniżej przełyku, a nie powyżej. Drugie 10 minut przez ten fakt było straszną katorgą. Nie moglem skupić się na utrzymywaniu mocy na stałym poziomie i Waty zaczęły uciekać. Najlepiej od samego początku ustalić poziom mocy jaki będziecie w stanie utrzymać przez 20 minut testu. Ja pojechałem początek za mocno.
Dodatkowo najlepiej jak by temperatura w pomieszczeniu w którym będziecie się sprawdzać, nie przekraczała 10 stopni C. Ja miałem około 20 i szczerze powiem, że nie dało się tego wytrzymać. Przegrzanie było tak ogromne, że przez drugie dziesięć minut jechałem z językiem na brodzie, chłodząc się jak pies.
Magia
FTP wyszło mi 257 Watów z czego przy popełnionych błędach jestem mega zadowolony. Jednak sama ta wartość porównana do FTP innych kolaży dużo nam nie powie. Jest to wartość którą można porównać do samego siebie z przyszłości i to pozwoli ocenić czy jest progres. Natomiast, wartością która pozwoli nam porównać się do innych są waty na kilogram naszej masy. U mnie ten wynik wyszedł 3,57 W/Kg, co jest w moich oczach wynikiem niespodziewanym. Według poniższej tabelki mogę się uznać za dobrego średniaka, ale będę pretendował, żeby być wyżej i cel na ten rok to 28o watów i 3,9 wata na kilogram.
A wy sprawdzaliście swoje FTP? Komentarze na Fanpge bikemagpl