
Rower zimą. Rower gdy jest zimno.
Rower zimą. Rower gdy jest zimno.
Witajcie moi piękni kolarze. Dlaczego piękni? Bo jest zima, a my dalej turlamy się na kołach. Nie kończymy sezonu bo nie mamy sezonu, nie dzielimy roku, a czas na rower jest zawsze. Przynajmniej dla części z Nas. Poniższe klika słów będzie o tym co nam daje odmrażanie tyłka zimą na rowerze. Chociaż akurat tyłek chyba najmniej maźnie 🙂
I jednak ten wpis będzie o jeździe w zimnie, a nie zimą. Dzisiaj połowa stycznia, a jest 7 stopni C powyżej zera, z kolei w weekend majowy pewnie będzie mróz.
Też odnosicie takie wrażenie że kolarze, rowerzyści, dzielą się na dwie grupy? Oczywiście można by było wyróżnić wiele rożnych grup i podziałów w naszym kolarsko/rowerowym świecie. O tym, innym razem. Na pewno nie kolarska część społeczeństwa, dzieli nas na tych co jeżdżą jak jest zimno i tych co zimą robią coś innego, a ich rowery odpoczywają.
Nie neguje tej drugiej grupy, bo niestety ale jazda zimą lub jak jest zimno, do najprzyjemniejszych nie należy. Ja jeżdżę zimą i jak jest zimno, staram się jeździć cały rok, nie zastanawiać się nad tym czy akurat jest sezon, czy po sezonie, czy przed. Z resztą, popatrzycie na moją strave . Zauważycie tam pewnie, że używam też trenażer -a do treningów i szczerze, nie wyobrażam sobie zimy bez niego i zwift -a.
Na pewno jest spoko, gdy odstawiasz rower i wybierzesz się na siłownie, basen lub poćwiczysz własne ciało w domu, podnosząc jego ciężar. Zapulsuje to na rowerze w kolejnym sezonie letnim. Na pewno da pozytywne efekty w najbliższym sezonie startowym. Przecież kolarz nie tylko rowerem żyje i warto wykorzystać na roztrenowanie i inne sporty właśnie miesiące zimowe.
Gorzej jednak gdy w zimowe miesiące odstawiasz rower i zmieniasz się w marznące zombi, które zamiast krwi pragnie tylko herbatki z cytrynką lub rumem, ciepłego kocyka i najlepiej kanapy rozstawionej blisko kominka. Tylko dlatego że nie możesz sie zmobilizować do wyjścia. Mam nadzieje że ten wpis cie przekona do jazdy.
Powiem Wam coś, no dobra napisze.
Jeśli jesteś kolarzem i robisz rocznie klika tysięcy kilometrów, stajesz się fizycznie i emocjonalnie związany ze swoim rowerem. Nie oznacza to jednak że zimą jest ci cieplej niż innym. Nie zapominajmy, że kolarze to też ludzie (miałem ochotę postawić w tym miejscu kropkę 🙂 ) którzy również maja swoje problemy z krążeniem, czy ogólnie pojętym zdrowiem. Gdy jest zimno to nam też marzną stopy i dłonie, czasem nawet szybciej niż innym (nie kolarzom), odmrażają nam się policzki i nos.
Wielu z nas ma już swoje sposoby na zachowanie ciepłoty na rowerze. Jednak są to często bolesne doświadczenia. Dokonanie wyboru odpowiednich kompletów dobranych do siebie ubrań i sprzętu wiążę się z tym, że musisz albo mocno zmarznąć albo się przegrzać, a wtedy zmarznąć jeszcze bardziej. Dla kolarza zimno zimą jest bardziej stanem umysłu, ale nie dlatego że jesteśmy nad ludźmi. Stawiamy sobie te wszystkie roczne cele: w ilości przejechanych kilometrów, kilometrów w pionie, mocniejszego roku niż poprzedni, godzin spędzonych na rowerze w tygodniu. Kolarze to twardzi ludzie bo uprawiają twardy sport, wiec mróz, śnieg, wiatr. Nas nie zatrzyma przed zimową jazda. Oczywiście że NIE.
No to już wiadomo zimą jest Ci zimno na rowerze. Co wiec sprawa że ludzie wychodzą pojeździć w nie sprzyjających warunkach pogodowych? No bo coś musi Nas do tego popychać? Wymienione w powyższym akapicie cele oczywiście mogą być wystarczające. A może widzimy zalety jazdy zimą które przewyższają wady?
Jakie są więc zalety turlania się, gdy po za domem jest na minusie i przeważnie ciemno, bo dni krótkie. Kolarskie ubrania w dużej mierze poprawią komfort jazdy i zachęcą do zimowych wyjazdów. Jeśli będziecie się przemrażać to nie wróżę dalszych chęci do jazdy i tym bardziej nic dobrego z tego raczej nie wyjdzie.
Dlaczego więc wychodzimy ze swojej strefy komfortu?
Stajesz się silniejszy. Niby dlaczego? Bo trenujesz siłę. Bo nie siedzisz na kanapie i nie opuszczasz zimowych miesięcy treningowych. Stajesz się mocniejszy, bo gdy przychodzi wiosna, to tobie kilka stopni na plusie i wietrzyk z ewentualnym deszczem nie przeszkadzają, w treningach. Mało tego czekasz na taka pogodę, na te kilka stopni ocieplenia. Gdy przychodzi ocieplenie nawet kilku stopniowe jesteś gotów do wzmożonego wysiłku i kręcenia więcej i szybciej kolejnych kilometrów. Nie tracisz czasu na wdrażanie się w treningi, bo nie wypadasz z rytmu.
Spalasz więcej kalorii. Dlaczego? Bo jest zimno, a jak jest zimno to piecyk musi być włączony. Nasz wewnętrzny piecyk opalany jest właśnie kaloriami. Kiedy temperatura spada twój metabolizm rośnie. Dzięki temu twoje ciało utrzymuje swoją temperaturę i spalasz wiec kalorii. Tak przynajmniej wynika z badan i twierdzeń naukowców. Przygotowując się do tego wpisu natrafiłem na sposób odchudzania polegający na eksponowaniu swojego ciała na zimno, przy zachowaniu swojej diety. Podobno skuteczny, tylko po co marznąć bezcelowo, lepiej marznąć na rowerze. Dodatkowo jazda w zimowe dni jest bardziej efektywna pod kątem spalania kalorii w otwartym terenie. Gdy wasze ciało wystawione jest na ciężkie warunki atmosferyczne.
Bonus
Kolejnym bonusem dla nas wynikającym z jazdy zimą na rowerze, są dreszcze. Oczywiscie nikt nie lubi dreszczy i tego nie przyjemnego skurczu dużych grup mięśni podczas jazdy. Niech rzuci jednak kamieniem ten który podczas zjazdu w minusowych temperaturach nie wpadł w objęcia dreszczy. Są one oznaką dorzucenia do naszej elektrociepłowni kolejnych porcji kalorii. Zwiększają one twoje zapotrzebowanie na kalorie podczas jazdy. Dodatkowo podnoszą twój metabolizm tłuszczy, nie tylko podczas treningu. Nawet wtedy gdy nie będziesz jeździć tylko leżeć na kanapie będziesz dzięki zimowym jazdom spalać tłuszcz efektywniej.
Swoją droga dziwią mnie ludzie którzy męczą się dietami i postanowieniami noworocznymi o zrzuceniu kilku kilogramów. Odmawiają sobie jedzeniowych przyjemności. Zapraszam na rower gdy jest zero stopni na zewnątrz. Ujemna wartość energetyczna w rozliczeniu dziennym gwarantowana. Nie warto jest być na diecie i odbierać sobie przyjemności jedzenia.
To że jeździsz cały rok sprawia, że nie masz okresu i możliwości wypalenia się kolarskiego. Nie masz przerwy, więc pozostajesz w nawyku jazdy okrągły rok. To powinno spowodować, że nie będziesz miał wiosennej niechęci do powrotu na rower. Dzięki temu będziesz czuł się lepiej, bardziej fit czy tam w formie.
W zdrowym ciele…
To lubię najbardziej. Będziesz chorował mniej. To jest prawda, musicie w to uwierzyć, lub spróbować. Im wytrzymalszy się stajesz i im częściej marźniesz. Poniekąd się hartując i przyzwyczajając do zimowej aury. Tym mniej będziesz spędzać czasu z temperaturą w łóżku, łykając niepotrzebnie tabletki. Literatura twierdzi, że regularne ćwiczenia spowodują, że będziesz chorował o połowę rzadziej niż kanapowe leniuchy. Dodatkowy bonus zimowej jazdy. Jeśli spędzasz czas na rowerze to nie spadasz go w innym miejscu. Wynikać z tego będzie rzadsze przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach w otoczeniu dodatkowych wirusów. Bo gdy ty będziesz szaleć w mrozie w lesie, to cześć leniuchów akurat spędzi popołudnie w zatłoczonych galeriach handlowych oddychając zawirusowanym powietrzem. Stanowczo bardziej wole mroźne leśne powietrze.
Wszystkie ścieżki leśne, triale, ścieżki rowerowe, czy gdzie tam jeździsz, są puste lub prawie puste. Zima wyczyszcza szlaki z rowerzystów. Co pozwoli nam spojrzeć na ulubione trasy z innej perspektywy. Rozejrzeć się, lub przyjrzeć dokładniej miejscom które już nie raz widziałeś. Nie musisz uważać na innych i możesz jechać swoim rytmem.
Ekstra bonus dla twoich mięśni. Bo jesteś cięższy, a jak jesteś cięższy to twoje mięśnie muszą wykonać dodatkowa prace, aby ruszyć rower z miejsca. Masz na sobie więcej ubrań, twój ubłocony rower jest cięższy. Te kilka dodatkowych kilogramów to spora różnica. To tak jak byś na spacer zakładał kilku kilogramowy plecak. Na rowerze zimą odczujesz te kilogramy jeszcze bardziej, szczególnie na podjazdach. To spowoduje budowę twojej siły i wytrzymałości mięśniowej. Błoto na ścieżkach stawia większy opór niż sucha nawierzchnia latem. To dodatkowo utrudnia jazdę i cię wzmacnia. Nie wspominając już o poprawie techniki jazdy.
Szczerze, jazda rowerem zimą to przeważnie świetna zabawa. Pamiętajcie jednak o swoim bezpieczeństwie, dobrze widoczne oświetlenie i odblaski to podstawa.