
Graj w kolarstwo ZWIFT
Graj w kolarstwo ZWIFT
Kiedyś grało się w klasy, kapsle, państwa-miasta. Wczoraj zaproponowaliśmy grę w państwa-miasta naszej prawie ośmioletniej córce i usłyszeliśmy, że to straszna nuda. Nie dziwie się jej jednak, żyje w czasach Zwift-a. Postęp ma swoje wady i zalety, ja właśnie odkryłem, że jedną z największych jego zalet jest właśnie Zwift.
To takie utarte: Rób to co kochasz. Posiadaj Pasje. Te slogany wylewają się zewsząd, atakują nimi reklamodawcy. Czy Wam się to udaje? Żyć z pasją, mam nadzieje że tak. Dzięki Zwift mi ostatnio udaje się łączyć dwie moje pasje, w super kombo dostarczające endorfinowego szejka do mojej głowy. Już wyjaśniam.
Ten akapit to nudna historia o grach komputerowych, omiń go bo o rowerach tu nie wspomnę. Od najmłodszych lat byłam graczem. Tak takim komputerowym graczem. Zaczęło się niewinnie dawno dawno temu. Miałem ten fart, że na moim osiedlu, blokowisku, była świetlica publiczna wyposażona w Atari. Tam rozpoczęło się moje zamiłowanie do grania, wiadomo od Raptora. Rocznik 1984 wie. Następnie Amiga 500, PC 486 przez PC333 itd. do Playstation, do gamingowych PC. Gram od kiedy pamiętam i od kiedy pamiętam było to moja pasją. Może być trudno Wam to uwierzyć, że triatlonista, kolarz, pasjonat kolarstwa i wszystkiego co z nimi związane gra na kompie i jest to jego pasją.
Kolarstwo i gry są z dwóch rożnych światów, ale na szczęście w końcu odkryłem coś co je łączy, a tym magicznym łącznikiem jest właśnie Zwift.
Co to ten Zwift? Bo pisze i pisze, a dalej nic nie wiadomo.
Jest to właśnie gra i cała magia tego słowa ma tutaj ogromne znaczenie, bo w tym samym zdaniu mógłbym użyć słowa rower, a to powoduje że się jaram ogromnie. Łączy ona ze sobą twój realny rower i realne mięśnie, ze światem wirtualnych wyścigów kolarskich. Dzięki połączeniu trenażera do komputera, tableta, telefonu przenosimy swój trening i stacjonarną jazdę w inny wymiar. Nam pozostaje ból mięśni i jak zwykle ogromne ilości potu na podłodze i rowerze. Zwift umożliwia nam współzawodnictwo z kolarzami z całego świata, którzy tak jak my siedzą na swoich rowerach wpiętych w trenażery i ścigają się z nami. Prawda, że brzmi to jak bajka. Możliwość spędzania długich zimowych wieczorów w sposób do tej pory nie możliwy i o niebo ciekawszy niż zwykłe kręcenie na rolce lub trenażerze i wpatrywanie się w Netflixa. Kolarstwo nigdy nie było tak grywalne.
Panie ile srebrników się należny żeby zacząć?
Chcesz grac w kolarstwo, niestety będziesz miał wydatki. Zakładam że rower i trenażer już masz.
Trenażer polecam tylko w wersji Smart, w przeciwnym razie nie ma to większego sensu. W opcji trenażera bez smart, możesz posiłkować się czujnikiem prędkości i kadencji, oczywiście takim który połączy się z PC przez ANT+. Dajcie znać jak to działa, osobiście nie testowałem takiego rozwiazania. Wersja Smart to strzał w dziesiątkę, gdyż trenażer na bieżąco oddaje nam opór trasy na koło i pedały. Kąty nachylenia są idealnie odwzorowane na opór stawiany przez rolkę trenażera. Jedziesz pod górę to czujesz, że jedziesz pod gorę, tętno rośnie, kadencja spada, zmieniasz biegi, jak w prawdziwej jeździe, tylko bez wiatru. Trenażer zlicza moc jaką generujesz, na bieżąco pokazuje Waty/kg, wylicza twoje średnie FTP, wyświetla kadencje i tętno. Jedyne czego nie musisz używać w tej zabawie to hamulce.
Wersja smart jest mądra, bo połączy się sama z PC i działa stabilnie, nigdy nie miałem problemów z łącznością. Koszt trenażera w wersji smart, to wydatek około 1000pln za nowy. Podstawowa wersja, to około połowy tej kwoty, ale te 500pln będą to najlepiej zainwestowane pieniądze w wasz trening. Wiadomo waty to najważniejsza rzecz w kolarskim treningu. Podobno póki nie zwracasz na nie uwagi to nie trenujesz efektywnie.
Trenażer to nie wszystko
Komputer, jak to z grami, im lepszy sprzęt tym lepiej będzie to wyglądać. Z biegiem czasu i korzystania z Zwifta trasy będziesz znał na pamięć i prawdopodobnie zaczniesz dzielić monitor i katować na jednej jego części Netflixa, a na drugiej Zwifta. Najlepiej spraw sobie dodatkowy monitor lub TV 🙂
Wygląda mi to na kosmiczna technologie
Coś o łączności. Połączyć się możesz przez bluetooth lub ANT+, oczywiście twój trenażer musi to obsługiwać. Chociaż mi przez bluetootha nie udało się połączyć bezpośrednio z laptopem. Można t0 ominąć poprzez telefon. Jednak trzeba połączyć się z telefonem poprzez bluetooth i następnie z PC przez Wifi. U mnie jednak to połączenie nie działało stabilnie. Często je zrywało i wymagało zrestartowania trenażera poprzez odcięcie go od zasilania, a to przecież przerwanie treningu, bo wiecie trzeba przestać pedałować, zejść z roweru i wyjąc kabel z gniazdka itd. Natomiast protokół ANT+ na USB działa bez problemów, jednak jes to dodatkowy wydatek kilu dyszek.
Grajmy wiec, grajmy
To najlepszy RPG ever, jest lepszy od Wiedźmina 3, Gotica, Fallouta 4 razem wziętych i ma z nimi wiele wspólnego. Zbieranie doświadczenia, po każdym km dostajesz +20 expa, gdy zapełnimy level doświadczeniem, awansujemy wyżej i otrzymujemy nowy achivment. Dzięki nim rozbudowujemy naszą postać o nowe ubranka, akcesoria, części do roweru, a nawet dodatkowe rowery. Otrzymujemy dodatkowe osiągnięcia za prędkość, kadencje i generowaną moc. Oczywiście otrzymujemy lajki od współzawodników, to już chyba takie oznaczenie naszych czasów lajki i kudosy muszą być wszędzie.
Czyli jak w Wiedźminie im wyższy level to lepsze ciuchy, lepsza bron, a w Zwifcie fajniejsze dodatki do roweru, jednak pamiętajcie sprzęt nie gra.
Same ochy i achy.
Pełna korelacja ze Stravą, co jest dla mnie wartością priorytetową, od kiedy odkryłem Strave. Każdy trening jest automatycznie zapisany w Stravie po wybraniu Save&Exit Strava. Zlicza ona przejechane kilometry, wznios trasy, czas, waty, kadencje, kalorie i tętno, jednym słowem wszystko zlicza. Więc w naszym kalendarzu treningów wszystko będzie zapisane, no i wpadają nam kolejne Kudosy.
Zejdźmy trochę na ziemie. Niestety ta gra kosztuje i to podobno nie mało. Kiedyś było to 10$, teraz jest 15.99$ i to nie jednorazowo, a co miesiąc. Chciało by się powiedzieć, takie drogie rzeczy mnie nie interesują. Z drugiej strony to cena miesięcznej kablówki, wiec u nas w domu kablówki nie mamy :). Zakładając że będziemy jeździć przez zimę, czyli to koszt 4 miesięcy, około 220pln, a to koszt gry Fifa co roku. Wiecie więc co wybrać.
Zwift daje 7 dni rozruchowy gratis, po nich możemy się zdecydować lub nie, na abonament. Natomiast zwift co kilka dni biedzie dodawał nam darmowe 25 km do przejechania, aby nas przekonać o słuszności wyboru Zwifta i skusić na abonament. Osobiście polecam Zwifta, jednak nie wiem na jak długo. Każda gra się w końcu nudzi, no i przecież nie będę siedział wiosną w domu.
Łyżka dziegciu
Zacząłem od postępu i jego plusów. Zwift uświadomił mi jednak, że przyszłość treningów amatorów kolarstwa może przenieść się przed monitor. Ludzie do dobrego szybko się przyzwyczajają i nie koniecznie wychodzi im to na dobre. Weźmy za przykład komunikacje miedzy ludzką, która przechodzi do komunikatorów w smartfonach, odchodząc od tej realnej personalnej. Za kilka lat rozwoju podobnych aplikacji może okazać się że, nikt nie będzie wychodził z domu aby pojeździć, bo zimno, bo smog, bo czas, bo samochody, bo ślisko, bo pada, bo rower brudny. Każdy będzie pedałował w domu i zamiast poczuć wiatr we włosach włączy wentylator, a żeby poczuć zapach lasu psiknie w powietrze Brisem o leśnej bryzy. No i czy jest coś piękniejszego niż jazda o wschodzie słońca?
Takiej przyszłości sobie nie życzę.