Jak Kucyki Pony mogą nauczyć jazdy na dwóch kółkach.

Jak Kucyki Pony mogą nauczyć jazdy na dwóch kółkach.

19 czerwca 2017 0 By marek

Jako że kilka wpisów temu (link) opisałem jaki mają wybór rodzice, wśród rowerów dla dzieci od lat 2, teraz podzielę się z Wami naszym sposobem nauki jazdy na dwóch kółkach. Najważniejsze jest to, że dla Nas był on skuteczny.

Wiec jak my to zrobiliśmy?

Dla wielu będzie to zaskakujące ale, nie rozpoczęliśmy od rowerka biegowego, osobiście uważam że, nie jest on potrzebny, gdyż dziecko w wieku dwóch lat fantastycznie radzi sobie z utrzymaniem równowagi i nie musi tej umiejętności dodatkowo szkolić, za to nie ma pojęcia co to znaczy pedałować i jak to się robi i po co? My zaczęliśmy dość wcześnie bo w wieku dwóch lat, od nauki właśnie odruchu pedałowania, rowerku trójkołowym. Rower był ciężki z grubymi plastikowymi kołami co utrudniało i zniechęcało córkę do jazdy, gdyż ruszenie go z miejsca wymagało sporej siły w nogach. Na początku jeździła tylko wtedy gdy ktoś szedł za nią i jej pomagał, popychając rowerek lekko do przodu. W ten sposób minęło nam lato i pierwszy sezon rowerowy córki. Mimo że na początku sezonu dużo jazdy nie było, pod koniec lata córka świetnie sobie radziła z pedałowaniem i obsługą trójkołowca. Plan na sezon pierwszy wykonany. Rowerowa pasja została zaszczepiona.

Przyszedł kolejny sezon, a nasza strategia nauki jazdy oparta była na lekcjach wyuczonych w roku poprzednim, przy czym zmieniliśmy rower na model na dwóch kolkach, plus dokręcone kółeczka boczne, które specjalnie podgiąłem do góry tak aby każde z nich było 3 centymetry od nawierzchni, dzięki temu córka tylko co jakiś czas z nich korzystała podpierając się przed upadkiem. Niesamowita była jej radość z nowego rowerka, który tym razem wyglądał już jak prawdziwy rower, był wyposażony w pedały, hamulce, 16 calowe koła, łańcuch przenoszący siłę pedałowania na tylne koło. Oczywiście było to dla niej duże wydarzenie gdyż znała te wszystkie części z gazet rowerowych. To co na tamten moment córka opanowała było tą łatwiejszą częścią nauki jaką rodzice muszą przebyć podczas nauki jazdy na rowerze.

Wiec co jest trudniejsze?

Najważniejsze i najtrudniejsze jest to, abyśmy jako rodzice uświadomili sobie że, jazda na dwóch kołach nie jest prosta sprawą samą w sobie i wymaga od naszych pociech dużo zaangażowania i wytrwałości. Przełamania strachu przed wywrotką lub utratą kontroli nad rowerkiem. Jest to również trudne doświadczenie dla rodziców, gdyż wymaga ogromnej cierpliwości i nierzadko dużo poświęconego czasu i z tego musicie zdać sobie sprawę, nie da się tego zrobić na siłę.

Wybór trasy to ważna sprawa, musi być ciekawa i dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa, unikajcie więc miejsc gdzie często jeżdżą samochody, nasypów kolejowych, myślę że aktywne lotniska również odpadają. Na naszej trasie nie powinno być też zbyt dużo przeszkód, tak aby nauka była mniej stresująca i szybsza. Nasz wybór padł na tartanową bieżnie do biegania przylegającą do szkolnego boiska, nawierzchnia tam jest miękka przystosowana do biegania, oczywiście wybraliśmy się tam wieczorem gdy nie było już na niej zajęć i można tam było spotkać tylko kilku rekreacyjnych biegaczy. Raz wybraliśmy się koło południa i zostaliśmy wyproszeni przez stróża, co było ogromnym rozczarowaniem i zaskoczeniem dla naszej 3 latki, no bo przecież jak to nie można jeździć rowerkiem? Mimo to córka była bardzo zadowolona z nowego ciekawego miejsca i bezpiecznej nawierzchni, a i ja byłem o nią spokojniejszy. Dodatkowym urozmaiceniem dla nas była możliwość połączenia moich treningów biegowych z jej jazdą, gdy ona jechała ja biegłem obok niej, niesamowite były te nasze wyścigi rowerowo-biegowe, na 400 metrowej pętli. Dzięki bieżni córka nauczyła się patrzeć przed siebie jadąc na rowerze, może wydawać się to zabawne jednak dla dziecka świat dookoła jest tak ciekawy że nie sposób jest patrzeć tylko w jednym kierunku i na to co się dzieje przed tobą. Dodatkowo córka na bieżni podszkoliła umiejętność skręcania, pedałowania i hamowania, pamiętajcie, aby jeździć w rożnych kierunkach okręgu. Oprócz bieżni wychodziliśmy na rower w okolicach naszego domu, wybrałem miejsce na nie używanym parkingu samochodowym z kilkoma zakrętami.

Dzień w którym jazda na dwóch kółkach stałą się rzeczywistością.

Aby zachęć córkę i odwrócić jej uwagę przede wszystkim od strachu spowodowanego brakiem bocznych kółeczek, postanowiłem posłużyć się jej ulubioną bajką, czyli: „kucykami Pony” których wielką fanką była w tamtym okresie. Na wytyczonej trasie na parkingu oznaczyliśmy co kilka metrów znane jej miejsca z jej ulubionej bajki. Startowała z miejsca oznaczonego jako PonyVille, po kilku metrach dojeżdżała do Cloudsdale gdzie zakręcała, aby następnie pokonać rzekę przyjaźni, która w rzeczywistości byłą innym kolorem kostki na parkingu, na końcu docierała do klejnotów Harmonii czyli na koniec parkingu, a ona sama była oczywiście Rainbow Dash czyli jej ulubionym kucykiem, który akurat jest typem sportsmenki, co ułatwiło mi tylko zadanie.  Moja pomoc na tamten moment ograniczyła się do przytrzymania rowerka za siodełko, aby ułatwić jej ruszanie z miejsca. Pomogłem jej przy kilku pierwszych startach z miejsca, po czym wyrwała mi się z ręki i pojechała sama krzyczą tylko do mnie: „Tylko mnie nie trzymaj, jestem Rainbow Dash”. Na koniec sezonu mając trzy i pół roku potrafiła jeździć już sama na dwóch kółkach.

Nasza metoda nauki to najpierw rowerek trzy kołowy, a następnie z bocznymi kółkami, inna metoda jaką możecie wybrać jako rodzice to zacząć od rowerka biegowego. Wiem że ma on wielu fanów i zwolenników i uważany jest za świetną forma nauki utrzymywania równowagi przez dzieci. Nie neguje tej formy i na pewno była by ona super rozwiązaniem, jeśli tylko pozwalała by ominąć etap jazdy na rowerku z bocznymi kółkami, czyli po rowerku biegowym dziecko wsiadało by na prawdziwy rowerek i potrafiło od razu jeździć, bo przecież umiejętność równowagi już miało by wyuczoną i boczne kółka nie byłyby już potrzebne, jedyne czego trzeba by było się nauczyć to pedałowanie. Nie przekonuje mnie ta metoda gdyż  nawet puszczanie malucha na normalnym rowerku już bez bocznych kółek z niewielkiego nachylenia tak aby odruch pedałowania był łatwiejszy, może i tak okazać się dla niego zbyt trudne i raczej nie zapewni dużej frajdy na czas nauki, a to z kolei może przysporzyć również nam dodatkowych trudności.

Tak naprawdę nie ważna jest wybrana metoda nauki dziecka jazdy na dwóch kółkach, najważniejsze jest to aby Wasze dzieciaki od najmłodszych lat śmigały na swoich rowerkach i miały z tego frajde, a Wy abyście mogli fajnie spędzić ten czas z Waszymi dzieciakami. Jeśli nie nauczycie ich jazdy za młodu to może okazać się że Wasza pociecha otrzyma swój pierwszy rower na komunie i będzie miał on koła 24 calowe lub 26 calowe a Wy będziecie szukać bocznych kółek pasujących do tak dużych rowerów i wiecie co? Możecie ich nie znaleźć. Powodzenia.

jedź do góry